Przeskocz do treści

A jesli Hamas to ruch społeczny…

06/05/2011

A gdyby tak na Hamas spojrzeć nie jak na organizację terrorystyczną, a jak na ruch społeczny, którego część odwołuje się do terrorystycznych środkow, tak, ale jednocześnie stara się wypelnić próżnię społeczno-polityczną powstałą po skompromitowaniu PLO? Napisałam- stara się, bo nie zawsze mu to wychodzi, z wielu zresztą powodów. W Gazie doszło do zupełnej alienacji młodych ludzi, którzy nie akceptują ani Hamasu ani Fatahu, ani przesadnej religijności ani sekularyzmu, ani obyczajowej kostyczności, jaką wprowadza Hamas, ani niepewności i nieokresloności Fatahu. Ale to inna historia.

Hamas w Gazie doprowadził do powstania uniwersytetu, banku krwi, szpitali, gabinetów dentystycznych, szkół i związków zawodowych (sic! Hamas zainteresował się prawami pracowniczymi i w 1992 roku stworzył Islamski Związek Zawodowy w Gazie). 95% rocznego budzetu Hamasu (70 milionów) pokrywa te właśnie wszystkie przedsięwzięcia. Na uniwersytetach powstają islamskie kółka polityczne, wspierane przez Hamas. Tak działa ruch społeczny.

Mobilizacja hamasowska trwa i trwać będzie. Głowne ideologiczne przesłanki to przekonanie, że Palestyna jest tworem danych Palestyńczykom od Boga (waqf), a zatem jako taka nie może być ani dzielona ani zawłaszczana przez kogokolwiek innego (przypomnijmy, że podobnie myślą religijni żydzi, tyle, że uważają oni naturalnie, iż to im Bóg dał ten kawałek ziemi). Motto Hamasu to hasła Braci Muzułmanów, które Hamas przejął, a między innymi jedno, najważniejsze, że rozwiązaniem wszelkich problemów jest islam i że Palestyńczycy cierpią pod okupacją izraelską, ponieważ odwrócili się od islamu, zdradzili go lub przynajmniej mocno zniekształcili.

Hamas, podobnie jak przed laty Said Qutb, zaleca prowadzenie dżihadu jako obowiązku każdego muzułmanina, by wyzwolić Palestynę spod okupacji, ale stać się to może jedynie po pełnym oddaniu się islamowi (albo raczej- hamasowskiej interpretacji islamu). W istocie Hamas optuje za konfliktem, podkreślając w swojej konstytucji, że jest przeciwny wszelkim negocjacjomi pokojowym rozwiązaniom (artykuł 13), podobnie zresztą jak obecny rząd Izraela.

Inną przesłanką ideologiczną Hamasu jest jego drapieżny antysyjonizm. Hamas nie uznaje Izraela (ale wbrew temu, co czyta się w mediach, w konstytucji Hamasu nie ma zapisu o „zmieceniu Izraela z powierzchni ziemi” – są jednak niebezpośrednie aluzje do tego, że Izrael nie powinien istnieć) oraz wierzy i propaguje teorie spiskowe dotyczace żydowskiej kontroli świata (podobnie, jak niektórzy prawicowcy w Polsce, nihil novi sub sole). Podkreśla jednak możliwość współistnienia chrzescijanstwa, islamu i judaizmu, czyli nie jest antyjudaistyczny na pierwszy rzut oka, jednak rozdział ten nie jest jasny, jak wiele innych tez Hamasu, wpisanych do konstytucji organizacji.

Hamas to ruch nacjonalistyczny podany w sosie religijnym. Patriotą jest ten, kto jest muzułmaninem i walczy o niepodległą Palestynę uwolnioną od syjonistów. Ergo, niemuzułmanin nie jest patriotą.

Czemu zaczęłam od sugestii, że mozna by się zająć Hamasem od strony teorii ruchów społecznych? Tak bowiem zrobił mój guru intelektualny, trzon mojego niedoszłego doktoratu, Quintan Wiktorowicz, umysl wielki, wolny i rewolucyjny, w książce „Islamic Activism, A Social Movement Theory Approach”, Indiana University Press, 2004. Myślę, że gdyby nie on, tkwiłabym w przekonaniu, ze islamizm to prąd wsteczny, antymodernistyczny, czyli siedziałabym intelektualnie w latach dziewięćdziesiątych orientalistyki polskiej, która wciąż nie zrobiła kroku do przodu i która nadal uparcie uważa, że fundamentalizm islamski powstał w latach osiemdziesiątcyh dwudziestego wieku…

Islamizm tworzą ludzie wykształceni na Zachodzie, intelektualiści, którzy intrumentalizują Zachód i to, co się od niego nauczyli, wykorzystują do tego, żeby zaprowadzić polityczny i społeczny ład oparty na porządku bożym pomieszanym z elementami socjalizmu. To przerażające i fascynujące intelektualnie zjawisko, a ponieważ jest jedynie postrzegane przez pryzmat terroryzmu, czyli możliwego efektu końcowego, niekoniecznie immanentnie związanego z islamizmem, nie zauważa się jego siły i powolnego rozrostu liczebnego, nie zauważa się konwertowania umysłów. Przypominam na wszelki wypadek, że islam to nie islamizm.

W „Islamic Activism, A Social Movement Theory Approach” Wiktorowicz zgromadził socjologów i znawcow tematu (przedmowę napisał Charles Tilly), którzy rozprawili się z przemocą w ruchach islamsitycznych, networkingiem w świecie islamistycznym (czyli rekrutacją i mobilizacją mas) oraz analizą innych ruchów społecznych spod znaku islamizmu, łącznie z Iranem. Ważna , wspaniała, porządkująca świat lektura.

 

 

„Islamic Activism, A Social Movement Theory Approach” pod red. Q. Wiktorowicz, Indiana University Press, 2004, s.304.

 

From → Uncategorized

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz