Przeskocz do treści

o bekonie na talerzu muzułmanina i winie w kieliszku

06/10/2011

W Koranie jest napisane:” Wino (…)to obrzydliwość (..)”, w irańskim kodeksie karnym znajduje się zapis zakazujacy ogólnie środków odurzających (pod karą chłosty, jeśli dobrze pamiętam- 80 batów, ale po wytrzeźwieniu). W hadisach Muhammad potępił jednego ze współtowarzyszy, bo ten pojawił się pijany. Wielu muzułmanów zatem nie pije. Ale czy faktycznie nie wolno pic alkoholu w islamie?

Większość muzułmanów powie z mocą, że nie wolno. Wiele hadisów i fatw jednoznacznie zakazuje intoksykacji. Ale w szyickim islamie, a już z pewnością w sufizmie (islamie mistycznym) wino lało się strumieniami i pisano o nim płomienne wiersze (powszechnie uważa się, że wino w wierszach tych symbolizowało upojenie się miłością Boga, ale sądząc po życiorysach poetów perskich- niekoniecznie). Znam muzułmanów, którzy piją alkohol, a uważają się za mocno wierzących. Kiedy spotkałam w Londynie Omara Rageeha z Al-Dżaziry, oddanego muzułmanina i gdy przyznał, że nie tylko pije piwo, ale i jada bekon (i zamówił przy mnie śniadanie angielskie), dochodziłam do siebie dość długo, ponieważ nafaszerowana byłam książkową/medialną wiedzą o islamie i oddzielałam religię od ludzi. Może też niechcący stałam się wyznawczynią tezy, być może niewinnie propagowanej przez media, że islam jest zawsze fundamentalistyczny, rygorystyczny i skostniały obyczajowo, że nie ma w nim miejsca na indywidualne interpretacje. Kiedy natomiast wylądowałam w Nablusie, na Zachodnim Brzegu Jordanu, na weselu w małej podnabluskiej wioseczce, naturalnie nie dostałam alkoholu, bo cała impreza była ściśle bezużywkowa.

Alkohol w Nablusie można kupić w sklepach prowadzonych przez chrześcijan. I kupują go zwykle chrześcijanie.

Wiele jest stereotypów dotyczących kultury/kultur krajów islamu. Na przykład powtarzany do znudzenia faktoid, że kobiety- muzułmanki muszą zasłaniać włosy. Tymczasem nie ma co do tego zgody w samym islamie. Zasadą najczęściej powtarzaną jest nakaz zasłonięcia tzw. awrah, czyli intymnych części ciała zarówno u kobiet, jak i mężczyzn. Ale różnie się awrah interpretuje. Talibowie, jak wiemy, zasłaniają całe kobiety, muzułmańskie Iranki zakrywają włosy (choc nie do konca i bardziej ze strachu przed pasdarami, czyli strażnikami rewolucji, dbającymi o moralne zachowanie się swojej trzódki, niż z bogobojności), religijne Palestynki noszą kolorowe chustki na głowach, afrykańskie muzułmanki w niektórych rejonach tęczowe turbany, muzułmanki w Tunezji chodzą w krótkich spódniczkach, a Szanna Buchari, brytyjska kandydatka na królową piękności, która jest wyznawczynią Allacha, nosi na wybiegach bikini, czyli wciąż zasłania awrah…bo jest muzułmanką i feministką (ale nie w polskim rozumieniu tego słowa). Znowu- Koran jest niejednoznaczny, zalecając zakrywanie (dosłownie) „swoich ozdób” li i jedynie (24:31). Reszta jest post-koraniczną inretpretacją.

Innym mitem, krążącym wdzięcznie wśród mieszkanców Zachodu jest to, że muzułmanie stanowią jednolitą masę pozbawioną poczucia humoru (być może wniosek ten wysnuto po tym, jak ekstremiści muzułmańscy nie zrozumieli dowcipu (?) kryjącego się za karykaturami proroka Muhammada). Faktycznie, niekoniecznie śmiano się z tego żartu, ale żarty, które mają podłoże religijne sa kiepsko przyjmowane przez fanatyków każdego wyznania, więc nie będę tego komentować.

Muzułmanie są dokładnie tacy sami, jak my (tyle że trzeźwiejsi). Bywają nieznośnie poważni, nadęci, złośliwi i ponurzy, ale i beztrosko radośni. Uroczą ilustracją niech będzie anegdota z książki Freda Hallidaya „100 Myths About the Middle East” (o kŧórej w istocie jest ten wpis): wiele lat po „fatwie” Chomejniego, Halliday spotkał swojego irańskiego znajomego, który po raz pierwszy wyjechał z małego irańskiego miasta na Zachód. Znajomy zatrzymał Hallidaya i zapytał: „Co też takiego napisał drogi pan Rushie w swojej książce /chodziło o „Szatańskie wersety”/? Musiało to być coś naprawdę fantastycznego, skoro tak wkurzył tych głupkowatych mułłów!”…

No właśnie. Fred Halliday popełnił małe dziełko, które rozprawia się z mitami bliskowschodnimi. Co nie bez znaczenia, Halliday nie był (zmarł rok temu) zachwyconym Bliskim Wschodem „pożytecznym idiotą ” (że użyję nomenklatury przywołanej ostatnio przez Leszka Millera), lecz profesorem London School of Economics, który jako jeden z nielicznych napisał „letter of dissent” do zarządu uczelni w sprawie współpracy tejże z synem Qaddafiego. Halliday znał trzynaście języków ( w tym perski i arabski) i specjalizował się w stosunkach międzynarodowych. Zmarł w Barcelonie w ubiegłym roku, kiedy pracował w instytytucie mojego dobrego hiszpańskiego znajomego, a także był jego przyjacielem. Miałam go poznac i niestety, z powodu choroby Hallidaya i moich trudności finansowych (nie mogłam pojechać do Barcelony), nie doszło do spotkania, które z pewnością byłoby dla mnie wielkim zaszczytem i przygodą intelektualną, tym bardziej, że Hallidaya zalecałam studentom, gdy uczyłam „Ideologii dżihadu”.

Książka skomponowana jest bardzo prosto – 100 mitów i sto wyjaśnień. Przyznam, że nie zawsze się zgadzam z tezami Hallidaya. Wydaje mi się, że robił to, co ja robiłam, kiedy pisałam doktorat, to znaczy ignoruje fakt, że wielu muzułmanów nie ma wystarczającej wiedzy na temat własnej religii i ulega wpływom autorytetów religijnych, a zatem przyjmuje interpretacje, które mogą bardzo odbiegac od islamu idealnego. Na przykład Halliday kwestionuje, że modelem państwa idealnego dla muzułmanów może być kalifat. Argumentuje to z pozycji osoby znającej historię pierwszych czterech kalifów i jej zawirowania oraz niepraktyczność systemu. Niemniej, muzułmanie tego nie wiedzą i bywa, że karmieni wizją wspaniałej przeszłości, którą rzekomo można odtworzyć i przywrócić chwałę mieszkańcom Bliskiego Wschodu, skręcają ideologicznie w stronę fundamentalistów, nawołujacych do zaprowadzenia kalifatu.

Cóż, ile ludzi, tyle islamów, ale w dobie islamofobii, warto poczytać Hallidaya.

Jedząc, np. kuskus z jagnięciną:).

Słuchając, np., Ofra Hazy:)

Fred Halliday, 100 Myths About the Middle East, London, 2005, s.256.

9 Komentarzy
  1. Co to jest post-koraniczna interpretacja? A jest coś takiego jak pre-koraniczna interpretacja? Islam składa się z Koranu i sunny, które są równoprawnymi źródłami muzułmańskiego prawodawstwa. Islam nie istnieje w oderwaniu od sunny, o czym często zapominają europejscy badacze tejże religii. Próba interpretacji poszczególnych, wyrwanych z kontekstu (tj. niezaopatrzonych w komentarz osoby uprawnionej do uprawiania idżtihadu) wersów koranicznych prowadzi do nikąd i nie niesie ze sobą żadnych wartości poznawczych (chyba że ktoś myli religioznawstwo z literaturoznawstwem).
    Tak się składa, że sunna reguluje wszystkie „nieścisłości” w Koranie. Stwierdzenie, że nakaz zakrywania włosów nie wynika z Koranu, a więc nie jest nakazem muzułmańskim – jest nieprawdą, zwłaszcza jeżeli sunna mówi jasno (a zazwyczaj mówi nader jasno), iż kobieta powinna zakrywać włosy. Nie może być żadnej dyskusji z sahih, a fatwy mają prawomocny charakter w podlegającej muftiemu wspólnocie muzułmańskiej.

    Nazywanie „mitem” czy „stereotypem” takich faktów, jak zakaz spożywania wieprzowiny i alkoholu w islamie, albo też nakaz zakrywania włosów przez muzułmanki jest niedorzeczne.
    To, że wielu muzułmanów nie przestrzega jasnych i niepodlegających dyskusji nakazów religijnych, nie może stanowić o charakterze religii. Podobnie to, że w dzisiejszym społeczeństwie chrześcijańskim popełnia się na co dzień niemal cały kanon siedmiu grzechów głównych i notorycznie nie przestrzega się dziesięciu przykazań, nie świadczy o tym, że w chrześcijaństwie dozwolone jest pijaństwo, łakomstwo, kłamstwo, kradzież, rozwiązłość i in.

    Oczywiście chcąc wywrócić kota ogonem można się odwołać do różnych skrajnych, heretyckich czy wogóle wątpliwych pod kątem przynależności do islamu grup wyznaniowych, takich jak chociażby niektóre odłamy sufizmu – ciężko jednak aby niecały procent tego typu społeczności decydował o kształcie sunnickiego islamu, wyznawanego przez około 90% wszystkich muzułmanów.
    Nie można np. wychodzić ze stwierdzeniem, że muzułmanie mają zakaz wchodzenia do meczetów, a Koran nie jest dla nich tekstem świętym i można na niego najbezkarniej w świecie plwać, tylko dlatego, że niewielka grupa anatolijskich alewitów (sprytnie uznających się za sunnitów) tak uważa. Podobnie jak to, że w Persji w niektórych kręgach lało się niegdyś wino strumieniami, nie może przeczyć zakazowi spożywania alkoholu w islamie.

    • Dziękuję za ten komentarz, na takie liczę:). Koran i sunna NIE regulują wszystkich problemów związanych ż życiem religijnego muzulmanina. Byłoby cudnie, gdyby tak było, ale nie jest. A co z qijas (analogią), idżmą (konsensusem?) czy wreszcie wspomnianym przez Ciebie idżithadem? I na koncu – co z fatwami? I wreszcie- co z indywidualnymi sumieniami muzułmanów? W Twojej wypowiedzi węszę wielkie przygotowanie teoretyczne i znajomość tematu od strony lektur, ale brak konfrontacji z muftimi, imamami i ludżmi, kŧórzyy nie tylko praktykują islam, ale jednoczesnie go nauczają i są przewodnikami dla swojenjtrzódki. A ten świat roi się od intepretacji dowolnej, szalonej i bardzo inspirujacej.
      Zakaz picia alkoholu w islamie w niektóych krajach istnieje, większość muzułmanów uzna, że jest zakazem koranicznym (qiyas- wnioskowanie per analogiam, w tym przypadku argumentum a minori ad maius), niemniej nie jest on tak sztywny, jak byśmy mysleli.
      Nie przeczę jednak, ale pokazuję wielość mozliwych interpretacji.
      To samo się ma do zakrywania włosów. Koran jasno mówi o zakrywaniu ozdób i tyle. Reszta jest interpretacją poszczególnych szkół prawnych. Imamowie różnie się na ten temat wypowiadają, w zależności, z tego, co zobaczyłam, od tego, gdzie mieszkają. Spróbuj przekonać londyńskiego imama pracującego z więźniami muzułmańskimi, oskarżonymi o terroryzm, że ich kobiety mają miec zasłoniete włosy. Taką bowiem rozmowę odbylam:) . Pozdrawiam.

  2. Oczywiście – Koran i sunna nie regulują wszystkich problemów związanych z życiem muzułmanina (z poprawką na każdego – nakazy dotyczą wszak wszystkich, nie tylko religijnych), aczkolwiek starają się je uregulować, czego najlepszym przykładem może być stosowanie fatw, qiyasu, idżmay, idżtihadu, itd. Wszystkie te metody można również objąć terminem sunny (obok hadisów i siratów) – i tak też ja to rozumiem. Tak naprawdę interpretacja szkół prawnych ma znaczenie drugorzędne. Spory zazwyczaj toczą się o to, czy nieposłuszne kobiety należy uderzać wewnętrzną, czy zewnętrzną stroną dłoni, czy kontakt z nasieniem wprowadza w stan większej, czy mniejszej nieczystości, czy można używać szczoteczki do zębów itd. Co do picia alkoholów zdanie jest jednomyślne – spór o to, czy rozszerzyć to na inne używki odurzające.
    A co z sumieniem? Otóż w tradycyjnym islamie nie ma miejsca na sumienie. O grzechu mówi świadomość popełnienia złego uczynku (lub świadomość możliwości popełnienia tegoż), a nie wewnętrzne odczucia, uczucia, czy przeczucia.
    Islam to bozwzględne poddanie się woli Boga. Abraham, który nie zawahał się złożyć w krwawej ofierze swojego jedynego syna uprawiał islam – postępował dokładnie tak, jak wymagał od niego jego Bóg, bez wnikania w to, czy jest to dobre, czy złe. W czynie tym nie było miejsca na sumienie, tylko na ślepe wypełnianie woli Boga. I to jest właśnie kwintesencja islamu. Człowiek który zastanawia się nad dobrem lub złem boskich nakazów popełnia grzech. Ale człowiek, który udowadnia dobro boskich nakazów nie dopuszczając możliwości istnienia w nich krztyny zła, uprawia usul ad-din.

    Cóż, wydaje mi się, że miałem wystarczająco styczności z islamem i muzułmanami, aby pogrzebać propagowane przez niektóre środowiska pobożne życzenia i zwiastuny dotyczące braterstwa, jedności oraz wspólnych wartości naszych wielkich religii: chrześcijaństwa i islamu. Jeśli możnaby w którymś miejscu powiedzieć, iż w jakimkolwiek wymiarze interesuje mnie islam, to nie jest to na pewno islam europejski, ani tym bardziej neoficki. Chrześcijanin, który przyjął islam, niemal zawsze pozostaje chrześcijaninem. Możnaby go porównać do owcy w wilczej skórze – mimo orientalnej woalki jego zęby nie są w stanie szarpać mięsa, a rozum nie może pojąć logiki muzułmańskiej. Wciąż wierzy w miłość Boga i prawo do rozmyślań nad swoją religią.

    Dowolna, szalona i inspirująca interpretacja?
    Każdy imam jest gotów powiedzieć Ci, że Mahomet umarł na krzyżu, jeśli tylko sprawi to, że przejdziesz na islam.
    W tym przypadku cel uświęca środki – prawda ma drugorzędne znaczenie. Prawda jest dla muzułmanów. Nie powinnaś dawać wiary temu, co mówią Ci imamowie. To ludzie o dwóch twarzach – zawsze uśmiechający się, życzliwi, przyjaźni, a do tego bardzo inteligentni, czy wręcz chytrzy – szkoleni do rozmawiania z niewiernymi, do zjednywania ich sobie oraz uznawania pozornych kompromisów. Co innego mówią swojej trzódce, co innego potencjalnym neofitom.
    Ludzi mniej wykwalifikowanych, którzy starają się nauczać jest oczywiście jeszcze więcej – dowiedziałem się od nich m.in. iż obrzezanie jest jednym z pięciu filarów islamu, że Mojżesz zapowiedział nadejście Noego oraz że Koran nakazuje pięciokrotną modlitwę w ciągu doby. Jako giaurowi nie pozwolono mi jednak dotknąć Koranu i dowieść swoich racji. Muzułmaninowi nie wolno wszak słuchać tego, co mówi niewierny, gdyż zgodnie z tym, co głoszą hadisy – wszystko, co płynie z jego ust jest kłamstwem i prowadzi do niewiary. Z muzułmanami nie można więc dyskutować na tematy religijne – można zamiast tego słuchać ich da’wy, bądź gadać do ściany.
    Tam, gdzie jest swobodna interpretacja, tam jest bid’a.

    Apeluję też, aby nie mieszać islamu właściwego oraz mu pochodnych – islamu ludowego oraz islamu państwowego (we współczesnym tego słowa znaczeniu).

    • Oj, zdaje się, że miał Pan do czynienia jedynie z wahhabitami. Podział na islam ludowy i islam państwowy jest przeżytkiem nauczanym na polskich uczelniach. Pozwoli Pan, ze zadam pytanie zatem, czym jest islam państwowy? Czym jest islam własciwy? Czy istnieje jakiś model we wspólczesnym świecie? Moja teza- nie- saudyjski to Salafi, a irański- to szyicka herezja dla wielu? Długo by wyliczać. Apeluję, by nie utożsamiac wahhabizmu z islamem głównego nurtu. Jak wspomniałam, jest wiele islamów- i nietolerancyjny, zamkniety i sztywny i otwarty (niekoniecznie neoficki, tym się zajmowałam tylko chwilę i neoficki jest zwykle bardzo radykalny, jak pokazują badania).

  3. Z wahhabitami nie miałem okazji się bliżej zetknąć – zresztą wahhabizm jest ruchem niezbyt tradycyjnym. Nie należy mylić tradycjonalizmu z fundamentalizmem, gdyż mimo iż często idą w parze, nie są równoznaczne.

    Piszę o wyznawcach tradycyjnego islamu, czyli przynależących do szkoły hanefickiej, szafiickiej i dżafaryckiej – bo z tymi trzema miałem najwięcej do czynienia. Nie chodzi mi też o zlaicyzowanych, liberalnych bądź niewierzących muzułmanów (którzy na Bliskim Wschodzie nadal nazywają siebie muzułmanami). Chodzi mi o zwykłych, prostych ludzi, dla których religia ma priorytetowe znaczenie w życiu. Mimo iż nie stanowią oni przytłaczającej większości w wielkich miastach, to biorąc pod rozwagę kiepską urbanizację Bliskiego Wschodu bezdyskusyjnie stanowią oni reprezentatywną część społeczeństwa muzułmańskiego.
    Europejczycy jeżdżący na Bliski Wschód i ograniczający swoje wycieczki do celów turystycznych, nie docierają zazwyczaj do środowiska muzułmańskiego. Dla większości przeszkodą jest nieznajomość lokalnych języków, gdyż – nie ukrywajmy – ludzie których cały świat kręci się wokół meczetu i pastwiska nie znają i nie potrzebują znać nie tylko języków obcych, ale nie rzadko także języka urzędowego państwa, w jakim żyją. Drugą i być może ważniejszą przeszkodą jest to, że wielu (może większość?) muzułmanów wręcz brzydzi się niewiernych i nie chce mieć z nimi nic wspólnego. Nie szuka z nimi kontaktu. Co innego ta zafascynowana Zachodem zlaicyzowana, liberalna bądź niewierząca część społeczeństwa, która oblegając obcego, chce mu dogodzić w każdy możliwy sposób, pokazać swoją europejskość i przełamać rzekome stereotypy.
    Prowadzi to do mylnej opinii, że wszyscy muzułmanie są otwarci, tolerancyjni, przyjaźni itp.

    Cóż, mówiąc o zakresie fundamentalizacji społeczeństwa muzułmańskiego mogę opierać się co najwyżej na subiektywnej próbie szacunku, bądź własnych doświadczeniach, które jakkolwiek nie byłyby bogate w stosunku do ogromu świata muzułmańskiego są wielce niemiarodajne.
    Posłużę się jednak przeprowadzonymi w 2005 roku na terenie tej jakże laickiej i europejskiej Turcji badaniami ankietowymi pod kierownictwem profesora socjologii Doğu Ergila (wychowanka takich uniwersytetów, jak Binghamton University i Ankara Üniversitesi): z 9333 przebadanych 18% z zachodniej Turcji i 29% ze wschodniej określiło się nie jako Turcy, Kurdowie czy Arabowie, a jako muzułmanie. 21,1% mieszkańców zachodniej Turcji i 34% mieszkańców wschodniej (czyli co trzecia osoba) uznało, że samobójczy zamach z użyciem ładunków wybuchowych nie jest aktem terroru, podczas gdy 23,6% ankietowanych z zachodu i 22,8% z zachodu uznało, że jeśli sąsiadem ich byłby chrześcijanin lub wyznawca judaizmu, nie utrzymywaliby z nim żadnych kontaktów. Zaskakujące, nieprawdaż?

    I znowu podkreślę, że nie chodzi tu o żadnych wahhabitów, salafitów, czy też skrajne ugrupowania fundamentalistyczne, a o tą najbardziej reprezentatywną (tj. największą) część społeczeństwa muzułmańskiego – wyznawców islamu głównego nurtu.

    Nie wiem, czego uczą na polskich uczelniach, ale nie można zajmować się islamem bez rozróżniania tak podstawowych zjawisk, jak istnienie „islamu uniwersyteckiego” (może bardziej akuratne stwierdzenie, niż „islam właściwy”? – każdy wszak islam może być uznany za obiektywnie właściwy), określonego dość jasno i jednoznacznie wielowiekową tradycją prawodawstwa, scholastyki i teologii muzułmańskiej, promowanych przez największe uniwersytety muzułmańskie na świecie, a istnieniem jego odmian w postaci islamu państwowego i ludowego, które nie dają reprezentatywnego i popartego uznawanymi wśród teologów autorytetami religijnymi obrazu religii (tak więc są bardziej praktyczne, niż teoretyczne, gdzie praktyka mija się często z teorią).

    O islamie państwowym mówimy wtedy, kiedy szariat nie jest jedynym źródłem prawodastwa, a na czele państwa nie stoi kalif. Jeśli władza świecka narzuca obywatelom danego kraju jakieś nakazy wbrew prawu religijnemu, a następnie powołuje instytucję muftiego, aby wydał fatwę, która przekona lud, że jednak jest to zgodne z prawem religijnym, to mamy do czynienia właśnie z islamem państwowym. Co ma znaczyć zdanie „zakaz picia alkoholu w islamie w niektórych krajach istnieje”? Albo coś istnieje w islamie, albo nie istnieje – polityczne granice nie mają żadnego znaczenia. To, że szafiici w Turcji mogą spożywać alkohol, a szafiici w Iranie nie mogą, wynika z przyczyn czysto technicznych, warunkowanych tylko i wyłącznie prawem lokalnym – szariat zakazuje picia i jednym, i drugim.
    Doskonały przykład ingerencji państwa w islam jest przypadek Nasra Hamida Abu Zayda, egipskiego teologa oskarżonego o apostazję. Na mocy szariatu osoba, która dokonała aktu apostazji powinna ponieść karę śmierci – jest to jednak niezgodne z konstytucją egipską, dlatego też nie wydano fatwy zezwalającej na wykonanie wyroku. Państwowa wersja islamu, jako religii państwowej jest więc wyraźnie inna od właściwego islamu, czyli takiego, jakim powinien być w swoich założeniach. Innym świetnym tego przykładem może być Iran – każdy, kto przez dłuższy czas mieszkał w owym kraju bez trudu zauważy, że czym innym jest religia muzułmańska narzucana przez państwo, czym innym to, w co wierzy lud. Szyizm został dość mocno wypaczony dla potrzeb stworzenia i utrzymania państwowości i nie przypomina dawnych nurtów – nie jest też bliski obywatelom, którzy często traktują go tylko i wyłącznie jako narzędzie ucisku.
    Z drugiej strony, jeśli ktoś oddaje cześć świętym, to zgodnie z tradycyjnym islamem sunnickim popełnia szirk – czyli najcięższy z grzechów, jakie może popełnić muzułmanin. Zwyczaj ten jest jednak tak powszechny w Afryce i Anatolii (chociaż na pewno już nie tak, jak dawniej), że nazwanie wszystkich tych muzułmanów poganami jest tak samo niewłaściwe, jak postrzeganie ich wierzeń w tych samych kategoriach co dogmatyki muzułmańskiej. Islam ludowy to pewna hybryda wierzeń lokalnych i wierzeń muzułmańskich, często wynikająca z niewiedzy wyznawców, a utwierdzana w błędnych przekonaniach przez stulecia.

    Należy jednak rozróżnić wierzenia ludzi, którzy myślą, że ich praktyka zgodna jest z religią, od ludzi, którzy wiedzą, że tak nie jest. Badania nad religią w szerokim tego słowa znaczeniu (tj. sięgające daleko poza badania doktryny i pism kanonicznych) nie mogą być prowadzone w oderwaniu od socjologicznego kontekstu.
    Co ma więc oznaczać, że rozróżnienie na islam państwowy i ludowy jest przeżytkiem?

  4. A tak abstrahując jeszcze od tego, coś mnie pokusiło, aby zerknąć do proponowanego wersetu koranicznego o zasłanianiu kobiet (24:31). Czy mógłbym się zapytać, skąd pochodzi informacja o tym, że w wersecie tym jest mowa tylko o zasłanianiu awrat? No i czy zna Pani arabski? Mi się wydaje, iż z fragmentu wynika jasno, że zakrywać należy: twarz, piersi, srom oraz „ozdoby” (cokolwiek by nie miało to znaczyć). Postanowiłem dokonać krótkiej analizy opisywanego w Pani recenzji fragmentu.
    Zerknąłem do tekstu oryginalnego i poradziłem się trzech tafsirów w trzech najbardziej prestiżowych językach muzułmańskiego Bliskiego Wschodu, oto krótka notka bibliograficzna:
    – Tafsir wa Bayanu kalimati-l-Qur’ani-l-Karimi, autor: Hanin Muhammad Machluf, Bejrut 2001 m., 1422 h.q.
    – al-Quranu-l-Karmiu Tardżome-ye Farsi, autor: Naser Mokarem Szirazi, Qom 1386 h.sz.
    – Kur’ân-ı Kerîm ve Yüce Meâli Türkçe Açıklaması, autor: Elmalili Hamdi Yazır, İstanbul 1997 m.

    Oryginalny fragment tekstu (o ile nie wykrzaczy się na blogu):
    وَقُل لِّلۡمُؤۡمِنَـٰتِ يَغۡضُضۡنَ مِنۡ أَبۡصَـٰرِهِنَّ وَيَحۡفَظۡنَ فُرُوجَهُنَّ وَلَا يُبۡدِينَ زِينَتَهُنَّ إِلَّا مَا ظَهَرَ مِنۡهَا*!ۖ وَلۡيَضۡرِبۡنَ بِخُمُرِهِنَّ عَلَىٰ جُيُوبِہِنَّ*!ۖ وَلَا يُبۡدِينَ زِينَتَهُنَّ إِلَّا لِبُعُولَتِهِنَّ أَوۡ ءَابَآٮِٕهِنَّ أَوۡ ءَابَآءِ بُعُولَتِهِنَّ أَوۡ أَبۡنَآٮِٕهِنَّ أَوۡ أَبۡنَآءِ بُعُولَتِهِنَّ أَوۡ إِخۡوَٲنِهِنَّ أَوۡ بَنِىٓ إِخۡوَٲنِهِنَّ أَوۡ بَنِىٓ أَخَوَٲتِهِنَّ أَوۡ نِسَآٮِٕهِنَّ أَوۡ مَا مَلَكَتۡ أَيۡمَـٰنُهُنَّ أَوِ ٱلتَّـٰبِعِينَ غَيۡرِ أُوْلِى ٱلۡإِرۡبَةِ مِنَ ٱلرِّجَالِ أَوِ ٱلطِّفۡلِ ٱلَّذِينَ لَمۡ يَظۡهَرُواْ عَلَىٰ عَوۡرَٲتِ ٱلنِّسَآءِ*!ۖ وَلَا يَضۡرِبۡنَ بِأَرۡجُلِهِنَّ لِيُعۡلَمَ مَا يُخۡفِينَ مِن زِينَتِهِنَّ*!ۚ وَتُوبُوٓاْ إِلَى ٱللَّهِ جَمِيعًا أَيُّهَ ٱلۡمُؤۡمِنُونَ لَعَلَّكُمۡ تُفۡلِحُونَ

    Spolszczając:
    wa qul lil-mu’minati yaghdudna min absarihinna wa yahfazna furudżahunna wa la yubdina zinatahunna illa ma zahara minha wal-yadribna bi-chumurihinna ‚ala dżuyubihinna wa la yubdina zinatahunna illa li-bu’ulatihinna aw abaihinna aw abai bu’ulatihinna aw abnaihinna aw abnai bu’ulatihinna aw ichwanihinna aw bani ichwanihinna aw bani ichwatihinna aw nisaihinnaaw aw ma malakat aymanuhunna awi-t-tabi’ina ghayri uli-l-irbati mina-r-ridżali awi-t-tifli-l-ladhina lam yazharu ‚ala ‚awrati-n-nisa’i wa la yadribna bi-ardżulihinna li-yu’lama ma yuchfina min zinatihinna wa tubu ila-l-lahi dżami’an ayyuha-l-mu’minuna la’allakum tuflihuna.

    Tłumacząc dosłownie:

    qul lil-mu’minati yaghdudna min absarihinna – „Powiedz wiernym [r.ż.] niech wystrzegają się swoich [grzesznych] spojrzeń…”
    wa yahfazna furudżahunna – „…i niech strzegą swoich sromów…”

    Fardż (l.mn. furudż) jest wyrazem oznaczającym ‚ulgę’ (w tym znaczeniu wiąże się to z faradż – ‚radość’), nie mniej głównymi jego znaczeniami jest ‚srom’, ‚żeńskie narządy rozrodcze’ (jako źródło radości), a na zasadzie analogii także ‚szczelina’, ‚otwór’. Cóż, tafsir arabski nie skomentował słowa wskazując, iż trzeba go rozumieć dosłownie, aczkolwiek perski i turecki okazały się dość pruderyjne – pierwszy przetłumaczył to jako daman-e chisz – ‚swoją szatę’, turecki jako ırzlar – ‚szacunek’ (w znaczeniu ‚przymioty, których chronienie przynosi szacunek’). Kobieta ma więc strzec swojego szacunku okrywając się szatą – a dosłownie zakrywać organy płciowe.

    wa la yubdina zinatahunna illa ma zahara minha – „…i nie pokazują swoich ozdób poza tym, co z nich widać’

    W znaczeniu ozdoby użyte zostało słowo zina (tak samo w perskim i tureckim tafsirze) – ‚ozdoba’. Turecki tafsir wyjaśnia, iż ozdobami kobiety są takie części ciała, jak: szyja, głowa, ramiona i uda, ale zaznacza również, że wukluczona jest z tego twarz i dłonie (interpretacja fragmentu ma zahara minha – „poza tym, co z nich widać”).
    Osobiście wydaje mi się, że zina – ‚ozdoba’ może mieć związek z tymi częściami ciała, z których usuwa się owłosienie (czyli w islamie z całego ciała, gdzie ono występuje poniżej oczu), jako że opierający się na tym samym rdzeniu czasownik tazayyana oznacza ‚usuwać owłosienie’ (zina może więc teoretycznie oznaczać prócz ‚ozdoby’ także ‚miejsce, z którego usunęło się owłosienie’).

    wal-yadribna bi-chumurihinna ‚ala dżuyubihinna – „…i niech wdzieją chimar sięgający do piersi…”

    Użyty został wyraz chimar (w liczbie mnogiej: chumur) – jest to rodzaj chusty, którą owijało się głowę i krawędzią której zasłaniało się twarz (zwyczaj zaczerpnięty być może z mody bizantyjskiej, być może starszy). Wyraz dżayb (l.mn. dżuyub) oznacza we współczesnym języku arabskim kieszeń, aczkolwiek kiedyś musiał mieć znaczenie elementu ubioru związanego z klatką piersiową, jako że używa się tego przenośnie w znaczeniu ‚serca’. Posiadany przeze mnie perski tafsir potwierdza to znaczenie, gdzie dżuyubihinna jest oddawane przez sine-ye chod – ‚własną pierś’, arabski tłumaczy iż dżuyub oznacza ‚pierś i okolice’. Zwrot chimar ala dżuyubihinna należy więc tłumaczyć jako ‚zasłonę sięgającą do piersi’ (perska wersja dodaje szerszy komentarz, że zasłona ma być nałożona w ten sposób, aby prócz twarzy zasłaniała także piersi kobiety).
    Turecki tafsir wyjaśnia, że nakrycie głowy należy wkładać za kołnierz (başörtülerini yakalarının üzerine vursunlar)! Nie ma nic o zasłonie twarzy.

    wa la yubdina zinatahunna illa li-bu’ulatihinna – „…i [niech] nie pokazują swoich ozdób nikomu prócz swoich panów…”

    Stary semicki wyraz ba’al (l.mn. bu’ul) może oznaczać zarówno ‚małżonka’, jak i ‚pana’, ‚władcę’. Współcześnie zupełnie nieużywany. Wszystkie tafsiry nakazują rozumieć go jako ‚małżonka’, ja pozostawiłem jednak bardziej pierwotne znaczenie, gdyż dotyczyło to również relacji między niewolnicą a jej prawnym właścicielem.

    aw abaihinna aw abai bu’ulatihinna aw abnaihinna aw abnai bu’ulatihinna – „…albo swoich ojców, albo ojców swoich panów, albo swoich synów, albo synów swoich panów…”

    aw ichwanihinna aw bani ichwanihinna aw bani ichwatihinna – „…albo swoich braci, albo synów swoich braci, albo córek swoich braci…”

    aw nisa’ihinna aw aw ma malakat aymanuhunna – „…i ich kobiet i tego, czym zawładneła ich [tj. tych kobiet] prawica…”

    Wyrażenie nisa’ihinna – ‚ich kobiet’ tłumaczone jest przez perski tafsir jako zanan-hamkiszeszan – ‚kobiet o tych samych poglądach, wyznających tą samą religię’ a więc zwrot ten ma być synonimem pojawiającego się na początku wersu mu’minat – ‚wierne [kobiety]’. Turecka wersja to müslüman kadınlar – ‚muzułmanki’. Arabski tafsir mówi z kolei nie o współwyznawczyniach, a o niewolnicach bądź służących przydzielanych muzułmance do pomocy i towarzystwa (al-muchtassat bihinna bis-suhbati awi-l-chidmati).
    Druga część fragmentu odnosi się do prywatnych niewolnic (tur. câriyeleri, pers. kanizeszan, arabski tafsir pomija fragment uznając go za oczywisty).

    awi-t-tabi’ina ghayri uli-l-irbati mina-r-ridżali – „…lub [prócz] tych, co nie nie mogą spośród mężczyzn…”

    Kłopotliwym słowem jest tu irba – związana z rdzeniem araba – ‚być sprytnym’, ‚dawać radę’, irb – ‚umiejętność’, ‚zdolność wykonania czegoś’, a więc chyba o ‚potencję’ chodzi. Całe wyrażenie zaprzeczone (arab. ghayr). Arabski tafsir wyjaśnia, że uli-l-irba to ‚ci, którzy czują coś do kobiet’ (ashabu-l-hadżati ila-n-nisa’i), pers. tamayuli be zan – ‚skłonność do kobiet’ oraz tur. şehvetten yoksun ve kadına ihtiyacı olmayan erkekler – ‚nie odczuwający rozkoszy i nie potrzebujący kobiet mężczyźni’ – chodzi głównie o starców, dzieci i eunuchów.

    awi-t-tifli-l-ladhina lam yazharu ‚ala ‚awrati-n-nisa’i – ‚…albo dzieci, które nie zetknęły się z narządami płciowymi kobiety…’

    Arabskie awra oznacza ‚słabość’, ‚słabo chronione miejsce’ lub ‚kobiece organy płciowe’, wiąże się z niedostatkiem, defektem (od tego rdzania tworzy się m.in. słowa na ‚ślepotę’ i ‚oślepianie’). Turecki tafsir tłumaczy jako avret – w tureckim już tylko ‚srom’, perski przekłada cały zwrot jako ‚albo dzieci, które w kwestiach płci związanych z kobietami nie zostały zaznajomione’ (ya kudakani ke az omur-e dżensi marbut be zanan agah nistand). Arabski tłumaczy zwrot lam yazharu jako ‚nie czerpali [dotychczas] rozkoszy’ (arab. lam yablaghu hadda-sz-szahwati).

    wa la yadribna bi-ardżulihinna li-yu’lama ma yuchfina min zinatihinna – ‚…i niech nie uderzają swoimi stopami, aby stało się wiadome to, co ukrywają ze swoich ozdób…’

    wa tubu ila-l-lahi dżami’an ayyuha-l-mu’minuna la’allakum tuflihuna. – ‚…ukorzcie się przed Bogiem wszyscy razem, [wy] którzy jesteście wiernymi, a być może będziecie uradowani.’

    Pozdrawiam!

    • Tak na szybciutko- znam perski i podstawy arabskiego, ongiś był on średniozaawansowany plus słownictwo religijno-prawne. Zatem tłumaczenie awrah podałam w tekscie plus dodam wyjaśnienie, pewnie Panu znane, że nie posługuję się tafsirami w innych językach, bowiem według teorii interpretacji, w razie jakichkolwiek wątpliwosci należy zawsze wrócić do języka oryginału, czyli arabskiego (dlatego mufti czy mudżtahid musi przede wszytskim znac arabski).
      Do Koranu sięgnę jak najszybciej, by podac Panu werset, w którym są wspomniane „ozdoby” (posłużyłam sie tłumaczeniem Bielawskiego, które doskonałe nie jest- sama złapałam go na pewnym istotnym błędzie, kiedy tłumaczyłam książkę Jansena o fundamentalizmie islamskim i porównałam tłumaczenie polskie z arabskim oryginałem). W tekscie nie pojawia się słowo „srom” ani „piersi”, ale wydaje się oczywiste, że o nie chodzi i nie podałam tego w wątpliwość ani razu.
      Jak wspominałam, awrah jest INTERPRETOWANE w różny sposób (nie mówię teraz o TŁUMACZENIU lingwistycznym) w różnych kulturach islamu – czasem jako tylko intymne części ciała, czasem jest poszerzone o dłonie i stopy i włosy, a interpretacja zalezy od lokalnego muftiego lub panujacych w danym obszarze zwyczajów.
      Co do reszty- podał Pan rozliczne możliwości interpretacyjne awrah i zrobił Pan to swietnie, za co dziękuję, nie sięgnęłabym bowiem z pewnościa do źródeł tureckich, bo nie znam tego języka.

  5. Nie zrozumiała Pani chyba celu mojej dygresji – nie podważam tego, że awrat jest interpretowane różnie (chociaż nie spotkałem się z interpretacją poszerzoną o inne części ciała, niż narządy rozrodcze). Chodzi mi o to, iż w cytowanym fragmencie mowa jest o zasłanianiu conajmniej trzech partii ciała:

    1) awrat – okolic intymnych.
    2) zina – czyli tzw. ‚ozdób’, których tożsamości nie jesteśmy pewni.
    3) oraz wdziewaniu chimaru – czyli tradycyjnej zasłony włosów i twarzy (a do tego piersi).

    I ten ostatni punkt jest wystarczający, aby obalić mit o obaleniu mitu, że muzułmanka powinna zakrywać włosy. Nakaz ten wynika dość jednoznacznie z cytowanego fragmentu i ciężko z nim polemizować bądź interpretować go w sposób, który wskazywałby na brak jednoznacznego nakazu.
    Niemniej, jeśli znajdzie Pani taką interpretację, to z przyjemnością ją przeczytam.

  6. Zbadałem sprawę troche lepiej i muszę się wycofać ze stwierdzenia, iż w Koranie jest nakaz zakrywania awra (w pierwszym punkcie mojego poprzedniego komentarza powinno znaleźć się fadżr – bo przecież o nim jest mowa, nie o awra). Utożsamienie fadżr z awra też chyba nie jest właściwe.
    Słowo awra występuje w Koranie cztery razy – dwa razy w liczbie mnogiej i dwa razy w pojedynczej. Żaden z trzech pozostałych wzmianek nie odnosi się do awra jako części ludzkiego ciała. Oto pozostałe fragmenty sur, w których wystąpiło słowo:

    33:13 (dwukrotnie)
    فارجعوا ويستأذن فريق منهم النبي يقولون إن بيوتنا عورة وما هي بعورة إن يريدون إلا فرارا
    I zwróciła się do Proroka prosząc o pozwolenie grupa z nich, mówiąc: „zaiste nasze domy są w stanie słabości (arab. awra)”, ale nie były one w stanie słabości (arab. awra), jeśli czegoś chcieli [ci, co tak mówili], to niczego poza ucieczką.

    KOMENTARZ: Fragment mówi o tym, jak w obliczu bitwy część z towarzyszy Mahometa chciała uciec pod pretekstem ochrony swoich gospodarstw. Jakkolwiek tragicznie z punktu widzenia polskiej stylistyki nie wyglądałby użyty tu przeze mnie w stosunku do domów zwrot ‘w stanie słabości’, chodzi oczywiście o ‘niezdolne do obrony’ – jakikolwiek związek z częściami ciała wykluczony.

    24:58
    ليستأذنكم الذين ملكت ايمانكم والذين لم يبلغوا الحلم منكم ثلث مرت من قبل صلوة الفجر وحين تضعون ثيابكم من الظهيرة ومن بعد صلوة العشاء ثلث عورت لكم
    Niechaj proszą was o pozwolenie ci, którymi włada wasza prawica i ci, którzy nie osiągnęli polucji spośród was, po trzykroć: przed modlitwą poranną, kiedy odkładacie wasze szaty w południe i po modlitwie wieczornej. Są to wasze trzy stany słabości (arab. awrat).

    KOMENTARZ: Fragment mówi o czasie dogodnym do odwiedziń. Wykluczona jest pora zbyt wczesna, zbyt późna oraz czas odpoczynku, gdyż człowiek nie jest wówczas w pełni dyspozycyjny, aby podjąć gości – związek z częściami ciała wykluczony.

    Patrząc pod tym kątem można także zanalizować przytaczany wcześniej fragment o ubiorze kobiety:

    24:32
    ولا يبدين زينتهن إلا (…) التبعين عير اولي الإربة من الرجال أو الطفل الذين لم يظهروا على عروت النساء
    I nie pokazujcie swoich ozdób […] tym spośród mężczyzn, którzy nie osiągają potencji albo dzieciom, które nie poznały kobiety w stanie słabości.

    KOMENTARZ: Nasza uwaga powinna skoncentrować się tym razem na rekcji czasownika zahara, który jako zahara ‘ala nabiera znaczenia: 1) dowiadywać się o czymś, 2) zwyciężać kogoś 3) wznosić się nad coś (za Baranowem).
    W przypadku próby interpretacji awra jako ‘sromu’ (tudzież innej części ciała) otrzymujemy: 1) ‘dzieci, które nie dowiedziały się o kobiecych organach’ 2) ‘dzieci, które nie zwyciężyły kobiecych organów’ lub 3) ‘dzieci, które nie wdrapały się na kobiece organy’ – każda z trzech interpretacji mija się z logiką. Możliwe może być ew. nadinterpretacja pierwszego znaczenia: ‘dzieci, które dowiedziały się o [funkcjach/znaczeniu] kobiecych organów’ oraz interpretacja trzeciego, jako ‘dzieci, które nie dorastają [wzrostem] kobiecie do sromu’.
    W przypadku próby interpretacji słowa awra jako ‘stanu słabości’ (tak jak w każdym z innych fragmentów koranicznych) otrzymujemy: 1) ‘dzieci, które nie dowiedziały się o stanie słabości kobiety’ 2) ‘dzieci, które nie pokonały stanu słabości kobiety’ lub 3) ‘dzieci, które nie górowały nad stanem słabości kobiety’. Czym jest słabość kobiety? Powiązanie z niedyspozycyjnością stanu miesiączkowania jest zapewne chybione przez wzgląd na to, iż tematu temu poświęcono w Koranie wiele, a w żadnym miejscu nie użyto słowa awra. Ponadto kontekst wypowiedzi by to wykluczał. Zakładałbym, iż we fragmencie tym chodzi o stan pobudzenia seksualnego kobiety, kiedy kobieta staje się uległa wobec mężczyzny (a więc niezdolna do obrony, jak w 33:13 i podejmowania gości, jak w 24:58).
    Ta interpretacja przemawia do mnie bardziej.

    Wydaje mi się wobec tego, że nadanie słowu awra znaczenia ‘organów płciowych’ jest późniejszą nadinterpretacją niezrozumiałego już w epoce klasycznej wyrażenia w oparciu o ten jeden konkretny kontekst koraniczny. Tego przypadku pożyczki z języka koranicznego są w arabskim dość częste.

    ARGUMENTACJA:
    – W żadnym z fragmentów NIE MA mowy o zakrywaniu awra, nie znajdujemy też kontekstu świadczącego o tym, iż termin ten powinien odnosić się do części ciała.
    – Rdzeń o który opiera się awra nie posiada żadnych znaczeń wskazujących na związek z płciowością, ani też fizycznych odniesień do ludzkiego ciała (z wyjątkiem wspomnianego wyżej ubytku w postaci ślepoty bądź wykrzywienia członków – co raczej wiąże się z niedoskonałością i słabością, której poświęcony jest rdzeń). Jedynym derywatem posiadającym znaczenie ‘kobiecych organów’ jest awra.
    – Z żadnej z przytoczonych przeze mnie tafsirów słowo awra nie zostało przetłumaczone, a miast tego zinterpretowany został cały zwrot (co wskazuje na problemy bądź wahanie w dosłownej interpretacji znaczenia, w tureckim pozostawiono słowo avret).

    Co przemawia za powiązaniem awra z ‘kobiecymi narządami’?
    Chyba jedynie to, że Ahmad al-Farahidi w pierwszym słowniku języka arabskiego Kitab al-‘Ayn (druga połowa II wieku hidżry) podaje obok wielu innych znaczeń awra także znaczenie ‘sromu’ (arab. saw’a سوأة). Tekst koraniczny nie potwierdza jednak tego, iż słowo to rozumiane było w ten sposób za czasów Mahometa.

Dodaj komentarz